kurs Jan 6-9.2022 Częstochowa


Kurs Jan był dla mnie czasem błogosławionym, pełnym łask. Pan pokazał mi, że uczy mnie od dawna, nawet pokazał mi ten moment, ten czas, kiedy zaczął to robić. Były też chwile, kiedy miałam możliwość spojrzenia na siebie Jego oczami, chyba chciał mi w ten sposób pokazać, co wymaga naprawy, odświeżenia, złamania. Teraz jestem gotowa, gotowa pójść dalej, przyjąć Jego zaproszenie, jest moim nauczycielem, ufam Mu i chcę nauczyć się formować nowych uczniów, wiem, że jeśli powiem Mu dziś “Tak” - to reszty On dokona, On mnie uzdolni. Amen

Grażyna

 

Podczas kursu dowiedziałem się wielu rzeczy, poznałem bardziej szkołę Jezusa. Pojawiły się też znane mi treści, ale powtarzanie jest bardzo ważne. Dużym zaskoczeniem było to, że już pierwszego dnia nawiązały się pierwsze relacje, że czuło się ducha wspólnoty. Najważniejszym momentem był czas stawania w Bożej obecności, w ciszy, bez rozproszeń. Na początku było mi ciężko wejść w ten czas, ale po pewnym czasie i otwarciu się na słuchanie Boga, On pokazał mi to, nad czym się zastanawiałem - gdzie jest moje miejsce. Pokazał mi, że przy krzyżu, w obecności naszej matki Maryi i najbliżej Jego. Przed kursem miałem pewne oczekiwania, wyobrażenia, spodziewałem się wielu rzeczy, ale Jezusowi po raz kolejny udało się mnie zaskoczyć. Od jakiegoś czasu zastanawiałem się, miałem takie pragnienie, żeby zacząć głosić, a podczas kursu podeszła do mnie jedna osoba i powiedziała mi, że jak mnie słuchała podczas różnych momentów kursu, to miała takie poczucie, że powinienem głosić :) Chwała Panu

Kuba

 

Kurs Jan uświadomił mi, że mam problemy z relacjami z Bogiem Ojcem, Jezusem, Duchem Świętym i sama ze sobą. Dłuższy czas czułam, że stoję w miejscu. Wiedziałam, że powodem tego są moje doświadczenia z dzieciństwa. Przez jakiś czas zadawałam pytanie Jezusowi, czy mam podjąć terapię, przed którą uciekałam i właśnie na tym kursie otrzymałam potwierdzenie. 

Jolanta Rokita

 

Kurs Jan otworzył moje serce dla Jezusa. Szczególnym działaniem Pana było odkrycie przede mną bogactwa Eucharystii. To jest niesamowite! Odjeżdżam stąd z miłością Ojca, Syna, Ducha Świętego, Matki - Maryi, Braci i Sióstr, których tu poznałam, oraz przede wszystkim jako uczeń Jezusa - Nauczyciela. To dopiero początek, a co dalej…?

ks. Sebastian

 

Na Kurs Jan przyjechałam z przeświadczeniem, że polega on na czytaniu fragmentów z Ewangelii św. Jana i smakowaniu, rozważaniu ich… Jakże się myliłam… Myślałam że Jezus wyciszy moje serce, ale On je nie tyle wyciszył, ile UPORZĄDKOWAŁ. Jechałam z nastawieniem, że tam, gdzie nie jestem rozumiana we wspólnocie mają się zmienić ci, którzy mnie nie rozumieją… Jezus po pierwsze zatrzymał moje działanie, pokazał, że więcej mam słuchać, a mniej działać. Słuchać, czyli oczywiście trwać na modlitwie przed Nim, słowem - Adoracji. W drugiej kolejności pokazał mi swoje relacje z samą sobą ( i wskazał przyczynę), oraz braki w relacji z Ojcem… Wszedł w te trudności, dotknął ich… Po trzecie dał mi Jezus pragnienie zostawiania rzeczy, które mnie od Niego oddalają. Oczyszczenie… Wszedł w strach przed łamaniem siebie. Pokazał, że to ma sens. Wierzę mojemu nauczycielowi.

Marlena

Po całym kursie wiem, że rozpoczęłam nową drogę z Jezusem. Czuję się, jakbym zaczynała nową przygodę. Wszystkie treści, które były na kursie, przewijały się w moim życiu już od dłuższego czasu, ale nie mogłam sobie ich uporządkować. Na kursie wszystko ułożyło się w jedną całość. Najważniejsze rzeczy, które tu     odkryłam to to, że chcę być uczniem Jezusa i daję Mu się formować. Nie chcę nigdy przestawać się Nim karmić i chcę, żeby to On rozdawał mnie innym. Nie był to łatwy kurs, ale bardzo owocny. Nie pamiętam, kiedy Bóg ostatnio tak powywracał moje wnętrze i poukładał na nowo. Pragnę stawać się Jezusowa.     

Marta

 

Podczas pierwszej adoracji byłam rozbita i roztrzęsiona, ponieważ kiedy zadzwoniłam do domu, mój mąż wszedł w trans picia alkoholu i nie mogłam się z nim porozumieć. Po tej rozmowie poszłam do kaplicy na adorację. Pan uspokoił moje serce, wlewając w nie wielkie pokłady pokoju i miłości. Odzyskałam też siły, które były mi bardzo potrzebne, poczułam się bardziej rześka, wzmocniona i radosna. Można powiedzieć, że stałam się fruwająca. Podczas kursu usłyszałam, że jeśli Jezus zażąda od nas, abyśmy oddali jakąś rzecz, to mamy to zrobić. Przez moją głowę przebiegła przynaglająca myśl o krzyżu, który kupiłam w Medjugorje. Pan tam powiedział: Będziesz głosiła, spójrz na ewangelizatorów i ucz się od nich. Patrzyłam na jednego z nich i zobaczyłam na piersiach duży krzyż. Zapragnęłam takiego krzyża i go tam kupiłam. Towarzyszył mi on przez około 7 lat. Słowa Pana spełniły się – głoszę na rekolekcjach. Na adoracji Pan ponownie przynaglił mnie. Zobaczyłam obraz – Pan wyciągnął do mnie rękę, a na niej leżał mój krzyż, a pod nim pieniądze. Pan powiedział: nie zatrzymuj go dla siebie, daj osobie, którą wybrałem sobie na głoszenie. To tak, jakbyś przekazała pałeczkę drugiej osobie. Poszłam do osoby, którą pokazał mi Pan i przekazałam to wszystko, co chciał. Osoba ogromnie się ucieszyła i podziękowała, a potem złożyła świadectwo. Chwała Panu.

Ewelina