kurs Jan 19-21.08.11.2021 Częstochowa
Kurs Jan dał mi Jezusa, pozwolił mi, abym stała i stawała się uczniem najpiękniejszego nauczyciela jakim jest Jezus. Ale wiem też, że dzięki temu, że Jezus dał mi Maryję jako Matkę swoją, mogłam odnaleźć drogę do Niego. Przyjęłam tę drogę i poszłam nią, a Jezus Nauczyciel przez każde spotkanie z Nim przemienia moje życie. Pokazuje mi czym jest miłość i jak ona czyni mnie uczniem ofiarnym, wiernym i oddanym. Wszelkie moje trudności są drogą do oczyszczenia mojego serca, aby stać się jak Jezus. Bóg, Jezus, Duch Święty jest Miłością, wszystko inne to miedź brzęcząca.
Aga
Kurs Jan zmienił moje myślenie w kontekście zrozumienia pojęcia „uczeń Jezusa”. Pokazał mi na czym oprzeć swoje uczniostwo w szkole Jezusa. Pomógł mi zajrzeć w głąb siebie, we własne serce, aby tam znaleźć odpowiedź na pytanie czy jestem gotowa być uczniem Jezusa. To trudne, ale bardzo oczyszczające spojrzenie, które pozwala spojrzeć w prawdzie na moją gotowość pójścia za Jezusem, mimo przeciwności, trudności, zniechęcenia. Kurs nakreślił cel mojego życia: Być jak Jezus! To pełnia człowieczeństwa do której warto zmierzać w swoim życiu. Być jak Jezus! – to cel, dla którego warto pokonywać swoje słabości, przełamywać to co w nas oporne i dążyć do pełni miłości.
Ania
Przypadek? Na pewno nie. Życie pisze swoje scenariusze, a sam Jezus przeprowadza. Przy zapisywaniu na kurs czułam obojętność, podczas drogi zniechęcenie, a to co dał i pokazał kurs Jan to umocnienie, nadzieję i poznanie samego siebie. Mogłam zobaczyć siebie taką jaką widzi mnie Jezus. Jezus, który odkrywał prawdę o mnie z taką miłością, jak nigdy dotąd, z moimi grzechami, wadami, przez które tylko ja się biczowałam, bo mój Nauczyciel na nie nie patrzył. Tak bliskiej obecności w całym moim życiu nie zaznałam, Jezus pokazał jak Go odnaleźć w tym co trudne, jak się nie poddać, nie zrezygnować z tego do czego mnie powołał. Dał nadzieję, że krzyż, który mi ofiarował jest na moje siły. Jezu mój, dziękuję Ci za ten czas, startując z listy rezerwowej pragnę biec do mety, do bram Twego Królestwa. Chwała i uwielbienie Mój Nauczycielu.
P.C.
Dla mnie pierwszym cudem Pana było już to, że w ogóle byłam obecna na tym kursie. Zapisałyśmy się z dwoma koleżankami tydzień przed rozpoczęciem kursu i po ludzku nie było szans, że pojedziemy. Ale Pan widocznie bardzo nas chciał na tym kursie. Pan podczas modlitwy wstawienniczej pokazał mi prawdę o mnie. Pokazał jak krucha jestem, ale obiecał, że mnie wzmocni. Podczas przebywania z Panem w samotności doświadczyłam czegoś bolesnego, czułam się tak jakby ktoś grzebał w moim sercu. To było takie uczucie jakby ktoś oczyszczał mi ranę w brudu, z moich oczu polały się łzy. Ale to były bardzo dobre łzy, mój cały ból i żal spłynął wraz z nimi, a ja poczułam się oczyszczona i odczułam ulgę. Teraz wiem, że to Jezus zrobił to, co obiecał w modlitwie, zajął się jednym z moich pęknięć, oczyścił je i zasklepił. Błogosławię Cię Panie i uwielbiam za to co uczyniłeś we mnie podczas tego kursu. Chwała Panu!!!
Katarzyna, lat 38
Pan Jezus przed kursem pokazywał mi co jest we mnie przeszkodą w otwieraniu się na formowanie, wzrastanie i wypełnianie Jego woli. Czas kursu to błogosławiony czas łamania tych barier i stawania w wolności, otwierania się i wchodzenia w rolę ucznia, świadomie, radośnie i z utwierdzeniem, że „wszystko mogę w Tym , który mnie umacnia”. Bogu niech będą dzięki.
Małgorzata, 44 lata
Kurs okazał się dla mnie błogosławieństwem. Począwszy od czwartku zaczęłam od nowa nawiązywać relację z Jezusem. Dużo w tym mi pomogła modlitwa w ciszy. Ale potem okazało się, że żeby to zrobić muszę mieć dobre relacje z bliźnimi i samym sobą. Zaczął się dla mnie okres oczyszczania i w końcu prawdziwego przebaczenia osobie, która mnie skrzywdziła. Zobaczyłam ją tak jak ją widzi Jezus. Pomogła mi w tym adoracja i w końcu w ostatnim dniu wyznałam przed Jezusem, że jej i sobie wybaczam. Przede mną jeszcze dużo pracy z relacjami, ale wierzę, że Pan Jezus będzie ze mną. Dziękuję całej ekipie za jej pracę, świadectwa, serdeczność. Dzięki Wam chcę być uczniem Jezusa. Gosia
Kurs Jan był dla mnie czasem wyjątkowym, pięknym, a zarazem trudnym. Pan Bóg dał mi odczuć, że spotkanie z Nim jest ŁASKĄ, którą powinnam pielęgnować w moim życiu. Pokazał mi również, że bez spotkania z Nim na codziennej modlitwie i adoracji nie jestem w stanie usłyszeć Jego głosu. Chociaż jestem osobą angażującą się w działalność ewangelizacyjną to robię to bez Niego, dlatego jestem tak bardzo zmęczona, chwilami wręcz wypalona, przygnieciona. Przyjechałam na kurs Jan, żeby „zabrać z niego energię” do kolejnych dzieł, które sobie zaplanowałam, a Jezus pokazał mi, że muszę odpocząć u Jego stóp. Muszę ponudzić się (a nie lubię nudy) z Nim i dla Niego. Wtedy będę znała Jego głos, który będzie mnie prowadził na wody nieznane, ale dające życie. Kurs Jan to też piękny czas z ludźmi, którzy są „zanurzeni” w obecności Pana. Dziękuję Ci Jezu, że Ty pokazujesz mi, że aby być Twoim uczniem, muszę Cię znać, przebywać w Twojej obecności, bardzo blisko, bo przy Twych stopach. Dziękuję Ci, że stawiasz na mojej drodze ludzi, których formujesz na swoich uczniów, aby oni mogli dalej nieść Dobrą Nowinę o Tobie.
Ania, 36 lat
Na kurs Jan przyjechałam z wielką radością i potrzebą serca. Wiele Pan na nim uczynił – ogołacał mnie z mojego „przybrania” bym stanęła przed Nim w prawdzie… i zobaczyłam prawdę o sobie… bolało. Ale dzięki temu wiem, co mam bardziej Jemu powierzać, oddawać, by to przemieniał. Bardzo mocno zrozumiałam, że muszę więcej czasu trwać u Jego stóp, inaczej nie będę Jego uczniem, nie będę stawała się jak On… W sobotę wieczorem nieustanie burzył wszystko to co zaplanowałam, dostawałam non stop po głowie… ale to było „moje”… Dopiero w niedzielę Jezus mi powiedział, że ma plan dla mnie… żebym sama nic nie planowała, bo to co moje jest kruche, nietrwałe, wali się… to był czas moich łez… zrozumiałam, że nie chcę już nic sama, że wszystko chcę czynić z Nim i odkrywać Jego plan dla mnie… Kiedy wróciliśmy do auli otworzyłam Słowo i przeczytałam Dz 26, 16-18. Uczyniłem Cię sługą i świadkiem – wzruszenie i łzy były jeszcze większe… po raz kolejny i na kolejnym już kursie Jezus mi mówi, że powołuje mnie bym była Jego sługą… przyjęłam to z gotowością i jeszcze większą świadomością, bo na kursie Jan otrzymałam odpowiedź jak żyć, jak postępować by być Jego uczniem. Bo najpierw uczeń trwający u stóp Pana, a potem apostoł… Wiele pracy przede mną, ale chcę, bo wiem, że On mnie do tego powołuje. Amen!
Jola
Pan Bóg pokazał mi na tym kursie miłość i radość, to, że mogę robić to wszystko co robię, ale z miłością i radością do drugiego człowieka. Bardzo mi tego brakowało, bo często wkradało się zniecierpliwienie. Wszystko cokolwiek bym chciała, żeby mi czynili ludzie i ja im czynię – to jest to z czym wyjeżdżam.
Ania, 48 lat
W czwartek przyjechałam spóźniona na kurs Jana. Po wieczornej modlitwie ks. Michał przywitał mnie słowami, że po tym kursie to nieźle wzrosnę! Myślę sobie ok, ale jakoś jeszcze tego nie czułam. Podobnie minął piątek, ale już w sobotę przyszły niesamowite dzieła. Zawsze miałam kłopot z wytrwaniem na długiej adoracji, a tutaj „musiałam” siedzieć u stóp Pana 2 godziny. I to był niesamowity czas, czas łaski, czas oczyszczeń, czas rozmowy z Jezusem i czas, kiedy Pan wskazał mi, że za mało czasu mam dla Niego. Słowa o tym, że powinnam więcej czasu w ciągu dnia poświęcić dla Pana usłyszałam jeszcze kilka razy w ciągu tych 4 dni kursu Jan. Dziękuję Jezusowi za każdy dar, każdą łaskę, którą otrzymałam na tym kursie. Nie zawsze było łatwo i przyjemnie, ale stal hartuje się w ogniu. Jeszcze pewnie chwila minie nim zostanę stuprocentowym uczniem naszego Jezusa Nauczyciela, ale kurs Jana to niesamowity Boży czas, w którym wzrastałam i który umocnił mnie duchowo! Chwała Panu!
Mariola, 38 lat
Przyjechałam na ten kurs z planem. Wyobrażałam sobie co się wydarzy i jak to będzie. Ten kurs jest o formacji uczniów i dotknęło mnie to kiedy usłyszałam, że jedną z przeszkód w byciu uczniem Jezusa są własne plany życiowe. Ustami na modlitwie wyznaję, że wszystko oddaję Jezusowi, ale moje serce nie jest wolne, ciągle chce po swojemu i tak było nawet z tym kursem. Tutaj Bóg pokazał mi dobitnie, że On chce sam mnie prowadzić, On sam chce mnie formować, On wie co jest dla mnie najlepsze i dziękuję, że mogłam tutaj podjąć tę decyzję, że oddaję Jemu moje plany i zgadzam się na Jego plan. Dziękuję także Maryi, że po raz kolejny przez Słowo Boże pokazała mi, że jest moją drogą do Jezusa. Dziękuję za wszystko co się tu wydarzyło, do czego mnie Pan powołuje, co czyni, dziękuję za wspaniałą atmosferę i za piękną organizację tego kursu. Dziękuję Ci Jezu już teraz za wszystkie owoce.
PS. Przed kursem rozbolał mnie ząb, będąc tutaj drugiego dnia kursu zaczął mi doskwierać ból, poprosiłam o modlitwę wstawienniczą w intencji zabrania tego bólu, abym mogła spokojnie odbyć kurs. Przez kolejne dni ząb mi nie dokuczał, wręcz o nim zapomniałam. Chwała Panu!
Ania
Kurs Jan był dla mnie wyjątkowym czasem spędzonym z jedynym Nauczycielem. Zrozumiałam tu jak często nie słuchając Go napełniałam się nauczaniem innych „nauczycieli”. Wyjątkowe dla mnie było spotkanie z Maryją. Ze względu na moje trudne relacje z mamą do Maryi było mi zawsze daleko. Tutaj poczułam jej bliskość, zobaczyłam jej wzrok i usłyszałam jak mówi do mnie to co dawno było pragnieniem mojego serca: Chodźmy ewangelizować razem. W trakcie tego spotkania zostałam też napełniona Duchem Świętym. Jezus pokazał mi tutaj wiele pięknych rzeczy o mnie, dobrych słów, których nie umiałam wcześniej przyjąć, ale także trudnych, nad którymi muszę popracować, ażeby oczyścić swoje intencje i motywacje. Jest to dla mnie wielkie wyróżnienie i wyzwanie być w Szkole Jezusa, ale równocześnie jest to też spełnienie mojego pragnienia o tym, żeby iść za Panem na 100%. Wierzę, że ten kurs będzie przynosił owoce przez kolejne lata. W końcu to droga na zawsze. Chwała Panu. Bóg jest dobry!
Sylwia, 28 lat
To był piękny czas działania Pana Boga w moim życiu: porządkowania, pokazania co zaniedbałam, z czym mam problem, uzdrowienia relacji, odpoczynku z Panem Bogiem, czas wzrostu i rozwoju duchowego, umocnienia. Dziękuję Panu Bogu i Wam wszystkim, całej ekipie za kurs Jan.
Ewa
Kurs Jan był dla mnie trudnym czasem, a jednocześnie czasem doświadczania Bożej miłości. W trakcie tego kursu stoczyłam wiele walk, wyszły na zewnątrz rzeczy, o których chciałam zapomnieć, a z niektórymi już się pogodziłam. Jezus zaprosił mnie do wyjścia ze swojej „kryjówki” w stronę światła, pokazał nad czym będziemy pracować i że to On będzie mnie kształtował, nie ja mam sama pracować nad sobą by być Jego uczniem, tylko Jezus będzie mnie prowadził na tej drodze budowania relacji i stawania się wpierw uczniem, potem apostołem.
Agnieszka
Wydawało mi się przed kursem, że już jestem uczniem Jezusa, ale nie zdawałam sobie sprawy co to tak naprawdę znaczy. Z jednej strony ile więcej to będzie ode mnie wymagało, a z drugiej jaka to łaska i jak bardzo Pan Bóg błogosławi. O ile więcej mnie kocha niż to sobie wyobrażałam. Nieskończenie. Nie ma czego się bać.
Anna, 38 lat
Rozpoczęłam ten kurs z sercem przestraszonym i wycofanym. Pierwsze słowa jakie usłyszałam od księdza na początku Eucharystii ukoiły mnie i poruszyły do głębi: „Wszystko, co od tej pory będzie się działo będzie z miłości Boga do Ciebie”. Bóg potwierdzał te słowa cały kurs i powoli otwierał moje serce. Nie był to łatwy dla mnie czas, od początku do końca kursu toczyły się we mnie różne walki. Nieustannie miałam przed swoimi oczami to w czym nie domagam, z czym mam problem, co mną „kieruje”, ile jest we mnie lęku. Zaufałam tym słowom, które usłyszałam na początku Eucharystii i wiedziałam, że Bóg jest w tym ze mną, że te doświadczenia nie mają mnie potępić, ale ukształtować. Bardzo ważne było dla mnie proroctwo na początku kursu – obraz wbijanych szpilek i parasol, który rozciąga nade mną Bóg ze słowem: „Ja cię ochronię”. Wierzę, że dokonało się we mnie wiele przełamań. Chcę być uczniem Jezusa, chcę być przez Niego formowana i kształtowana. On mnie chroni przed tym, czego się boję, wszystko daje mi z miłości, więc nie jestem sama. Mogę iść dalej. Amen!
Kasia, 37 lat
Kurs Jan pozwolił mi poznać co to znaczy być uczniem Jezusa. I całym sercem chcę nim być. Kurs umożliwił mi podjęcie w tym celu odpowiednich decyzji. Pozwolił przemyśleć hierarchię wartości, ustawić we właściwy sposób plan dnia, tak by nie zaniedbywać spotkania z Jezusem, w ciszy. Zwrócił uwagę na harmonijny rozwój wszystkich relacji. Podczas kursu odkryłam swe niedociągnięcia. Mocno wsparta modlitwą wyjeżdżam z głębokim przekonaniem, że Jezus jest moim jedynym Nauczycielem, Jemu chcę podporządkować każdą sferę życia, spełniać Jego wolę. Kurs pełen radości, motywujący do konstruktywnych zmian w swoim życiu.
Zenona
Kurs Jan był dla mnie niepowtarzalnym przeżyciem. Dotknęło mnie bardzo co powiedziała mi Matka Boża Gwiazda Nowej Ewangelizacji: „Będę z Tobą zawsze” jak również słowo Pana podczas adoracji. Dziękuję Panu Jezusowi, Duchowi Świętemu, Matce Bożej i całej Trójcy Przenajświętszej, że byli ze mną i wpierali mnie na kursie, za ich prowadzenie. Chwała Tobie Panie. Amen.
Lidia
Kurs Jan… brzmi łagodnie, niepozornie, ale… W tym kursie Pan dotyka najgłębszych, najskrytszych tajemnic, których nie chcielibyśmy ujawniać. I tak zrobił u mnie. Pokazał mi co muszę jeszcze naprawić, nad czym popracować i ile muszę oddać wartościowych „rzeczy” w moim życiu i to dosłownie, żeby stać się uczniem Jezusa. Kurs Jan zwany podobno „walcem”, na początku mówię, gdzie ten walec, ale w połowie pokazał się i pozostał już do końca. Dziękuję Bogu i ludziom prowadzącym za ten czas, za profesjonalizm przekazywanych treści, dyspozycyjność. Amen. Chwała Panu.
Wiktor
Aga
Kurs Jan zmienił moje myślenie w kontekście zrozumienia pojęcia „uczeń Jezusa”. Pokazał mi na czym oprzeć swoje uczniostwo w szkole Jezusa. Pomógł mi zajrzeć w głąb siebie, we własne serce, aby tam znaleźć odpowiedź na pytanie czy jestem gotowa być uczniem Jezusa. To trudne, ale bardzo oczyszczające spojrzenie, które pozwala spojrzeć w prawdzie na moją gotowość pójścia za Jezusem, mimo przeciwności, trudności, zniechęcenia. Kurs nakreślił cel mojego życia: Być jak Jezus! To pełnia człowieczeństwa do której warto zmierzać w swoim życiu. Być jak Jezus! – to cel, dla którego warto pokonywać swoje słabości, przełamywać to co w nas oporne i dążyć do pełni miłości.
Ania
Przypadek? Na pewno nie. Życie pisze swoje scenariusze, a sam Jezus przeprowadza. Przy zapisywaniu na kurs czułam obojętność, podczas drogi zniechęcenie, a to co dał i pokazał kurs Jan to umocnienie, nadzieję i poznanie samego siebie. Mogłam zobaczyć siebie taką jaką widzi mnie Jezus. Jezus, który odkrywał prawdę o mnie z taką miłością, jak nigdy dotąd, z moimi grzechami, wadami, przez które tylko ja się biczowałam, bo mój Nauczyciel na nie nie patrzył. Tak bliskiej obecności w całym moim życiu nie zaznałam, Jezus pokazał jak Go odnaleźć w tym co trudne, jak się nie poddać, nie zrezygnować z tego do czego mnie powołał. Dał nadzieję, że krzyż, który mi ofiarował jest na moje siły. Jezu mój, dziękuję Ci za ten czas, startując z listy rezerwowej pragnę biec do mety, do bram Twego Królestwa. Chwała i uwielbienie Mój Nauczycielu.
P.C.
Dla mnie pierwszym cudem Pana było już to, że w ogóle byłam obecna na tym kursie. Zapisałyśmy się z dwoma koleżankami tydzień przed rozpoczęciem kursu i po ludzku nie było szans, że pojedziemy. Ale Pan widocznie bardzo nas chciał na tym kursie. Pan podczas modlitwy wstawienniczej pokazał mi prawdę o mnie. Pokazał jak krucha jestem, ale obiecał, że mnie wzmocni. Podczas przebywania z Panem w samotności doświadczyłam czegoś bolesnego, czułam się tak jakby ktoś grzebał w moim sercu. To było takie uczucie jakby ktoś oczyszczał mi ranę w brudu, z moich oczu polały się łzy. Ale to były bardzo dobre łzy, mój cały ból i żal spłynął wraz z nimi, a ja poczułam się oczyszczona i odczułam ulgę. Teraz wiem, że to Jezus zrobił to, co obiecał w modlitwie, zajął się jednym z moich pęknięć, oczyścił je i zasklepił. Błogosławię Cię Panie i uwielbiam za to co uczyniłeś we mnie podczas tego kursu. Chwała Panu!!!
Katarzyna, lat 38
Pan Jezus przed kursem pokazywał mi co jest we mnie przeszkodą w otwieraniu się na formowanie, wzrastanie i wypełnianie Jego woli. Czas kursu to błogosławiony czas łamania tych barier i stawania w wolności, otwierania się i wchodzenia w rolę ucznia, świadomie, radośnie i z utwierdzeniem, że „wszystko mogę w Tym , który mnie umacnia”. Bogu niech będą dzięki.
Małgorzata, 44 lata
Kurs okazał się dla mnie błogosławieństwem. Począwszy od czwartku zaczęłam od nowa nawiązywać relację z Jezusem. Dużo w tym mi pomogła modlitwa w ciszy. Ale potem okazało się, że żeby to zrobić muszę mieć dobre relacje z bliźnimi i samym sobą. Zaczął się dla mnie okres oczyszczania i w końcu prawdziwego przebaczenia osobie, która mnie skrzywdziła. Zobaczyłam ją tak jak ją widzi Jezus. Pomogła mi w tym adoracja i w końcu w ostatnim dniu wyznałam przed Jezusem, że jej i sobie wybaczam. Przede mną jeszcze dużo pracy z relacjami, ale wierzę, że Pan Jezus będzie ze mną. Dziękuję całej ekipie za jej pracę, świadectwa, serdeczność. Dzięki Wam chcę być uczniem Jezusa. Gosia
Kurs Jan był dla mnie czasem wyjątkowym, pięknym, a zarazem trudnym. Pan Bóg dał mi odczuć, że spotkanie z Nim jest ŁASKĄ, którą powinnam pielęgnować w moim życiu. Pokazał mi również, że bez spotkania z Nim na codziennej modlitwie i adoracji nie jestem w stanie usłyszeć Jego głosu. Chociaż jestem osobą angażującą się w działalność ewangelizacyjną to robię to bez Niego, dlatego jestem tak bardzo zmęczona, chwilami wręcz wypalona, przygnieciona. Przyjechałam na kurs Jan, żeby „zabrać z niego energię” do kolejnych dzieł, które sobie zaplanowałam, a Jezus pokazał mi, że muszę odpocząć u Jego stóp. Muszę ponudzić się (a nie lubię nudy) z Nim i dla Niego. Wtedy będę znała Jego głos, który będzie mnie prowadził na wody nieznane, ale dające życie. Kurs Jan to też piękny czas z ludźmi, którzy są „zanurzeni” w obecności Pana. Dziękuję Ci Jezu, że Ty pokazujesz mi, że aby być Twoim uczniem, muszę Cię znać, przebywać w Twojej obecności, bardzo blisko, bo przy Twych stopach. Dziękuję Ci, że stawiasz na mojej drodze ludzi, których formujesz na swoich uczniów, aby oni mogli dalej nieść Dobrą Nowinę o Tobie.
Ania, 36 lat
Na kurs Jan przyjechałam z wielką radością i potrzebą serca. Wiele Pan na nim uczynił – ogołacał mnie z mojego „przybrania” bym stanęła przed Nim w prawdzie… i zobaczyłam prawdę o sobie… bolało. Ale dzięki temu wiem, co mam bardziej Jemu powierzać, oddawać, by to przemieniał. Bardzo mocno zrozumiałam, że muszę więcej czasu trwać u Jego stóp, inaczej nie będę Jego uczniem, nie będę stawała się jak On… W sobotę wieczorem nieustanie burzył wszystko to co zaplanowałam, dostawałam non stop po głowie… ale to było „moje”… Dopiero w niedzielę Jezus mi powiedział, że ma plan dla mnie… żebym sama nic nie planowała, bo to co moje jest kruche, nietrwałe, wali się… to był czas moich łez… zrozumiałam, że nie chcę już nic sama, że wszystko chcę czynić z Nim i odkrywać Jego plan dla mnie… Kiedy wróciliśmy do auli otworzyłam Słowo i przeczytałam Dz 26, 16-18. Uczyniłem Cię sługą i świadkiem – wzruszenie i łzy były jeszcze większe… po raz kolejny i na kolejnym już kursie Jezus mi mówi, że powołuje mnie bym była Jego sługą… przyjęłam to z gotowością i jeszcze większą świadomością, bo na kursie Jan otrzymałam odpowiedź jak żyć, jak postępować by być Jego uczniem. Bo najpierw uczeń trwający u stóp Pana, a potem apostoł… Wiele pracy przede mną, ale chcę, bo wiem, że On mnie do tego powołuje. Amen!
Jola
Pan Bóg pokazał mi na tym kursie miłość i radość, to, że mogę robić to wszystko co robię, ale z miłością i radością do drugiego człowieka. Bardzo mi tego brakowało, bo często wkradało się zniecierpliwienie. Wszystko cokolwiek bym chciała, żeby mi czynili ludzie i ja im czynię – to jest to z czym wyjeżdżam.
Ania, 48 lat
W czwartek przyjechałam spóźniona na kurs Jana. Po wieczornej modlitwie ks. Michał przywitał mnie słowami, że po tym kursie to nieźle wzrosnę! Myślę sobie ok, ale jakoś jeszcze tego nie czułam. Podobnie minął piątek, ale już w sobotę przyszły niesamowite dzieła. Zawsze miałam kłopot z wytrwaniem na długiej adoracji, a tutaj „musiałam” siedzieć u stóp Pana 2 godziny. I to był niesamowity czas, czas łaski, czas oczyszczeń, czas rozmowy z Jezusem i czas, kiedy Pan wskazał mi, że za mało czasu mam dla Niego. Słowa o tym, że powinnam więcej czasu w ciągu dnia poświęcić dla Pana usłyszałam jeszcze kilka razy w ciągu tych 4 dni kursu Jan. Dziękuję Jezusowi za każdy dar, każdą łaskę, którą otrzymałam na tym kursie. Nie zawsze było łatwo i przyjemnie, ale stal hartuje się w ogniu. Jeszcze pewnie chwila minie nim zostanę stuprocentowym uczniem naszego Jezusa Nauczyciela, ale kurs Jana to niesamowity Boży czas, w którym wzrastałam i który umocnił mnie duchowo! Chwała Panu!
Mariola, 38 lat
Przyjechałam na ten kurs z planem. Wyobrażałam sobie co się wydarzy i jak to będzie. Ten kurs jest o formacji uczniów i dotknęło mnie to kiedy usłyszałam, że jedną z przeszkód w byciu uczniem Jezusa są własne plany życiowe. Ustami na modlitwie wyznaję, że wszystko oddaję Jezusowi, ale moje serce nie jest wolne, ciągle chce po swojemu i tak było nawet z tym kursem. Tutaj Bóg pokazał mi dobitnie, że On chce sam mnie prowadzić, On sam chce mnie formować, On wie co jest dla mnie najlepsze i dziękuję, że mogłam tutaj podjąć tę decyzję, że oddaję Jemu moje plany i zgadzam się na Jego plan. Dziękuję także Maryi, że po raz kolejny przez Słowo Boże pokazała mi, że jest moją drogą do Jezusa. Dziękuję za wszystko co się tu wydarzyło, do czego mnie Pan powołuje, co czyni, dziękuję za wspaniałą atmosferę i za piękną organizację tego kursu. Dziękuję Ci Jezu już teraz za wszystkie owoce.
PS. Przed kursem rozbolał mnie ząb, będąc tutaj drugiego dnia kursu zaczął mi doskwierać ból, poprosiłam o modlitwę wstawienniczą w intencji zabrania tego bólu, abym mogła spokojnie odbyć kurs. Przez kolejne dni ząb mi nie dokuczał, wręcz o nim zapomniałam. Chwała Panu!
Ania
Kurs Jan był dla mnie wyjątkowym czasem spędzonym z jedynym Nauczycielem. Zrozumiałam tu jak często nie słuchając Go napełniałam się nauczaniem innych „nauczycieli”. Wyjątkowe dla mnie było spotkanie z Maryją. Ze względu na moje trudne relacje z mamą do Maryi było mi zawsze daleko. Tutaj poczułam jej bliskość, zobaczyłam jej wzrok i usłyszałam jak mówi do mnie to co dawno było pragnieniem mojego serca: Chodźmy ewangelizować razem. W trakcie tego spotkania zostałam też napełniona Duchem Świętym. Jezus pokazał mi tutaj wiele pięknych rzeczy o mnie, dobrych słów, których nie umiałam wcześniej przyjąć, ale także trudnych, nad którymi muszę popracować, ażeby oczyścić swoje intencje i motywacje. Jest to dla mnie wielkie wyróżnienie i wyzwanie być w Szkole Jezusa, ale równocześnie jest to też spełnienie mojego pragnienia o tym, żeby iść za Panem na 100%. Wierzę, że ten kurs będzie przynosił owoce przez kolejne lata. W końcu to droga na zawsze. Chwała Panu. Bóg jest dobry!
Sylwia, 28 lat
To był piękny czas działania Pana Boga w moim życiu: porządkowania, pokazania co zaniedbałam, z czym mam problem, uzdrowienia relacji, odpoczynku z Panem Bogiem, czas wzrostu i rozwoju duchowego, umocnienia. Dziękuję Panu Bogu i Wam wszystkim, całej ekipie za kurs Jan.
Ewa
Kurs Jan był dla mnie trudnym czasem, a jednocześnie czasem doświadczania Bożej miłości. W trakcie tego kursu stoczyłam wiele walk, wyszły na zewnątrz rzeczy, o których chciałam zapomnieć, a z niektórymi już się pogodziłam. Jezus zaprosił mnie do wyjścia ze swojej „kryjówki” w stronę światła, pokazał nad czym będziemy pracować i że to On będzie mnie kształtował, nie ja mam sama pracować nad sobą by być Jego uczniem, tylko Jezus będzie mnie prowadził na tej drodze budowania relacji i stawania się wpierw uczniem, potem apostołem.
Agnieszka
Wydawało mi się przed kursem, że już jestem uczniem Jezusa, ale nie zdawałam sobie sprawy co to tak naprawdę znaczy. Z jednej strony ile więcej to będzie ode mnie wymagało, a z drugiej jaka to łaska i jak bardzo Pan Bóg błogosławi. O ile więcej mnie kocha niż to sobie wyobrażałam. Nieskończenie. Nie ma czego się bać.
Anna, 38 lat
Rozpoczęłam ten kurs z sercem przestraszonym i wycofanym. Pierwsze słowa jakie usłyszałam od księdza na początku Eucharystii ukoiły mnie i poruszyły do głębi: „Wszystko, co od tej pory będzie się działo będzie z miłości Boga do Ciebie”. Bóg potwierdzał te słowa cały kurs i powoli otwierał moje serce. Nie był to łatwy dla mnie czas, od początku do końca kursu toczyły się we mnie różne walki. Nieustannie miałam przed swoimi oczami to w czym nie domagam, z czym mam problem, co mną „kieruje”, ile jest we mnie lęku. Zaufałam tym słowom, które usłyszałam na początku Eucharystii i wiedziałam, że Bóg jest w tym ze mną, że te doświadczenia nie mają mnie potępić, ale ukształtować. Bardzo ważne było dla mnie proroctwo na początku kursu – obraz wbijanych szpilek i parasol, który rozciąga nade mną Bóg ze słowem: „Ja cię ochronię”. Wierzę, że dokonało się we mnie wiele przełamań. Chcę być uczniem Jezusa, chcę być przez Niego formowana i kształtowana. On mnie chroni przed tym, czego się boję, wszystko daje mi z miłości, więc nie jestem sama. Mogę iść dalej. Amen!
Kasia, 37 lat
Kurs Jan pozwolił mi poznać co to znaczy być uczniem Jezusa. I całym sercem chcę nim być. Kurs umożliwił mi podjęcie w tym celu odpowiednich decyzji. Pozwolił przemyśleć hierarchię wartości, ustawić we właściwy sposób plan dnia, tak by nie zaniedbywać spotkania z Jezusem, w ciszy. Zwrócił uwagę na harmonijny rozwój wszystkich relacji. Podczas kursu odkryłam swe niedociągnięcia. Mocno wsparta modlitwą wyjeżdżam z głębokim przekonaniem, że Jezus jest moim jedynym Nauczycielem, Jemu chcę podporządkować każdą sferę życia, spełniać Jego wolę. Kurs pełen radości, motywujący do konstruktywnych zmian w swoim życiu.
Zenona
Kurs Jan był dla mnie niepowtarzalnym przeżyciem. Dotknęło mnie bardzo co powiedziała mi Matka Boża Gwiazda Nowej Ewangelizacji: „Będę z Tobą zawsze” jak również słowo Pana podczas adoracji. Dziękuję Panu Jezusowi, Duchowi Świętemu, Matce Bożej i całej Trójcy Przenajświętszej, że byli ze mną i wpierali mnie na kursie, za ich prowadzenie. Chwała Tobie Panie. Amen.
Lidia
Kurs Jan… brzmi łagodnie, niepozornie, ale… W tym kursie Pan dotyka najgłębszych, najskrytszych tajemnic, których nie chcielibyśmy ujawniać. I tak zrobił u mnie. Pokazał mi co muszę jeszcze naprawić, nad czym popracować i ile muszę oddać wartościowych „rzeczy” w moim życiu i to dosłownie, żeby stać się uczniem Jezusa. Kurs Jan zwany podobno „walcem”, na początku mówię, gdzie ten walec, ale w połowie pokazał się i pozostał już do końca. Dziękuję Bogu i ludziom prowadzącym za ten czas, za profesjonalizm przekazywanych treści, dyspozycyjność. Amen. Chwała Panu.
Wiktor